[singlepic id=518 w=250 h=250 float=left]Niesamowitym przeżyciem jak dla mnie był start w Lotto Poznań Triathlon na dystansie długim 1/2 Ironman, dla czego, bo to była dla mnie główna impreza w tym sezonie, jak poszło i jak Ja widziałem zawody od strony zawodnika w mojej relacji.
Równo o godz. 9:00 na trasę ruszyło blisko 750 zawodników, przywitanych przez akrobacyjną grupę Żelazny, dystans ¼ Ironman, półgodziny później na starcie ustawili się zawodnicy mający przed sobą dystans długi. Normalnie ciarki na rękach przechodziły, jak słyszało się w tle muzykę z filmu Transformers: The Score – Arrival To Earth, strzał z armaty był sygnałem rozpoczynającym zawody.
Pływanie w tak dużej grupie zawodników, szczególnie na starcie, było nie łatwe, nie raz otrzymało się, kopniaka, czy wpływało na innych zawodników, ale dość szeroka linia startu pozwoliła na szybkie rozciągnięcie się zawodników i spokojne przepłyniecie dystansu 1,9km, przy tak dużej ilości zawodników, bardzo dobrym posunięciem ze strony organizatorów było dopuszczenie zawodników do startu w piankach, mimo, że woda miała temperaturę 24 stopni, bezpieczeństwo dla debiutantów i słabiej pływających najważniejsze.
Boksy usytuowane za głównymi trybunami wrzały od ilości zawodników, nieprzerwany sznurek kolarzy wyjeżdżał na trasę o długości 90km podzieloną na dwie pętle, która przywitała nas zdecydowanym załamaniem pogody i momentami bardzo ulewnym deszczem, nie obyło się od upadków, wyzwaniem był przejazd przez zalane torowiska tramwajowe czy kolejowe jak miało to miejsce na ul. Baraniaka, trasa bardzo szybka, dobrze oznaczona, małym mankamentem moim zdaniem był punkt odżywczy usytuowany przed nawrotem w Kostrzynie Wlkp. był trochę złym miejscem, zawodnik ledwo zdążył odebrać jedzenie czy picie, a nagle musiał wykonać bardzo ostry nawrót, a pogoda nie ułatwiała tego manewru, ale jest to drobny szczegół dość łatwy do poprawienia, tak wyznaczenie trasy na drodze krajowej było super posunięciem.
Na koniec, zawodnikom pozostało do pokonania 21km podzielonych na cztery pętle wokół jeziora Malta, tak do 2 okrążenia było całkiem chłodno, wtedy nagle pojawiło się piękne słońce, które jak Ja to nazywam zrobiło małą saunę na trasie. Genialnym posunięciem było rozmieszczenie, co 2,5km punktów odżywczych, gdzie zawodnik mógł się schłodzić, uzupełnić braki płynów. Trasa nie była wymagająca, głównie po płaskim, asfaltową ścieżką z dwoma lekkimi podbiegami.
Na mecie każdy z zawodników otrzymał pięknym medal, dodatkowo na pamiątkę w pakiecie była koszulka techniczna. Po odebraniu medalu i przejściu do strefy finiszera, każdy z zawodników miał do dyspozycji, dowolną ilość świeżych owoców, ciekawą odmianą były lody i nie ograniczona ilość napojów. Można było również skorzystać z odnowy i masażu.
W swoim debiucie na tak długim dystansie ukończyłem zawody w czasie 5h i 19m zajmując 133 lokatę w klasyfikacji generalnej. Nie powiem, ni jak nie da się tego porównać do dystansu standard, czy ¼ Ironman. Wyzwanie jest duże, ale satysfakcja na mecie jeszcze większa.
Jeśli będziecie się zastanawiali nad startem w przyszłym roku, nie czekajcie za długo. Powiem nawet, że powinien być to wasz obowiązkowy punkt w kalendarzu startów na przyszły sezon.